Glupie baby i sztuczne cycki

Na samym wstępie przeproszę wszystkich którzy mogą się poczuć urażeni za określenia użyte w tytule posta. Jednak po rozmowie telefonicznej, która miała miejsce piątkowego popołudnia tylko takie sformułowania cisną mi się na usta. Samym tematem wadliwych implantów nie zainteresowałabym się wcale, przyswoiłabym informację przeczytaną w dzienniku po czym "wydaliła" razem z całą resztą niezbyt istotnych informacji jakie przetwarzam. Oczywiście byłoby tak gdyby nie specyfika miejsca pracy. Mimo iż szpital w którym pracuję wydal oświadczenie, ze TYCH implantów nigdy nie używał i klientki powinny doskonale o tym wiedzieć to i tak "walą" drzwiami i oknami, a głównie przeciskają się przez linie telefoniczne by uzyskać potwierdzenie. Przed zabiegiem każda z pań/panów, którzy jeszcze formalnie paniami nie są, dostaje certyfikat jakości i ujmując jak najbardziej dosłownie, kartę gwarancyjna na nowe piersi. Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek miał do czynienia z implantami piersi (przed lub po montażu) to wie ze matka natura wygrywa z sylikonem.

A powyżej wspomniana rozmowa brzmiała tak:

* Dzień dobry ja chciałam zapytać czy miałam wstawiany TE implanty.

# Proszę poczekać zaraz sprawdzę w systemie.

(kobieta podaje swoje imię, nazwisko, datę urodzenia itp.)

* Bo ja bardzo się martwię ze mam te implanty i nie wiem co teraz zrobić wiec postanowiłam zadzwonić.

# Jestem przekonana, że nie miała pani tych implantów.

* Ale jest pani pewna ? Nie ma żadnych wątpliwości ?

# Nie proszę pani, wątpliwości nie mam żadnych.

* Ale jest pani pewna ?

# Pani poddała się operacji redukcji piersi, a nie ich powiększaniu. Zapewniam, że nie ma pani w sobie ŻADNYCH implantów.

* ..............................(cisza)

* Tak też myślałam, tylko się chciałam upewnić. Dziękuję za pomoc.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstać czy nie wstać ? Oto jest pytanie...