Uganda versus Polska- i wcale nie chodzi o mecz...

Wczoraj z Najlepszą z Żon obejrzałyśmy program wyemitowany przez BBC3 traktujący o kwestii homoseksualizmu w afrykańskiej Ugandzie.
Reporter w którego rolę się wcielił znany z BBC radio 1 DJ i prezenter Scott Mills, podjął się próby zmierzenia z homofobicznym obliczem tego kraju.
Mills, który sam jest gejem podjął się wędrówki do miejsca,które tak bardzo odbiega od kraju w którym przyszło mu się wychować i żyć.
Uganda to miejsce w którym homoseksualiści nie tylko podlegają społecznemu ostracyzmowi,uznawani za nienaturalnych,i nieczystych,ale również miejsce gdzie homoseksualistów skazuje się na śmierć, wymierzaną ręką każdego kto tylko chce ją podnieść.
Dzieci,które otwarcie przyznają się do swojej orientacji,tudzież zostaną posądzane o bycie gejem lub lesbijką są wyrzucane z domu przez własnych rodziców, mając także całą rodzinę odwróconą do siebie plecami.
Pozbawieni środków do życia,bez możliwości podjęcia pracy(homoseksualiści nie maja prawa pracy)zostają zepchnięci w niziny społeczne,gdzie przychodzi im się borykać z głodem,budzącymi grozę warunkami sanitarnymi i nienawiścią.
Nienawiść ta przybiera wszelakie formy podsycana polityką rządową,stereotypami myślenia oraz afrykańską kulturą.
Walka z homofobią wydaje się być z gruntu przegrana,ponieważ nawet młodsze pokolenie,które zapytane o opinię na temat gejów i lesbijek wyraziło zdecydowaną i otwartą nienawiść, podbudowywaną przez rodzinę,szkołę i środowisko,z którego przecież czerpie wzorce myślenia i konstruuje swoją postawę życiową.
Świat Ugandy przeraził Millsa,który wychowany w sprzyjającej homoseksualistom Anglii nigdy nie zmierzył się z taką nienawiścią,która w efekcie końcowym przynosi śmierć.
Przyznam,że oglądałam ten dokument z mieszanymi uczuciami i nie wzbudził we mnie,aż takiego poruszenia.
Dlaczego?
Myślę,że odpowiedź na to pytanie jest bardzo proste...
W przeciwieństwie do Milla wychowałam się w Polsce,w małej miejscowości gdzie inność wytykana była palcem księdza na ambonie,wykrzyczana sprejem na płocie ,rozdarta krzykiem rozbitego okna,pouczona podniesionym głosem rodziców...
Polska dała mi wyprawkę na nowe życie w nowym kraju...Chitynowy pancerzyk emocjonalny...
Uczę się pomału go zrzucać,tutaj w Anglii, gdzie inny nie znaczy gorszy,gdzie mogę z dumą powiedzieć TAK JESTEM LESBIJKĄ...and what's a big deal?powie Anglik...
Staram się przyzwyczajać,że żaden:)

Komentarze

  1. no tak, Anglii pozazdrościć choć w mojej małej mieścince nie jest tak źle:) powoli bo powoli ale się zmienia. Dziś już nie każdy gej kojarzy się ludziom z pedofilem, nekrofilem i zoofilem.

    ps. ogromnie podoba mi się ta czerwona kanapa!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę przyjacielu,że mamy podobne gusty bo Mnie też się ona podoba,z tym,że w Moim pokoju pasowałaby pomarańczowa :)

    Droga koleżanko chciałam się usprawiedliwić :) Mianowicie,w blogosferze jestem dopiero 3 dzień i nie bardzo jeszcze sie w tym wszystkim orientuję,dlatego też przez przypadek "zafajkowałam" Twój komentarz i go usunełam...Jeżeli będziesz miała ochotę komentuj Moje posty :) Pozdrawiam. :)
    Ps.Ciekawie tu u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sofa żywcem wyrwana z naszego mieszkania :) Ponieważ jest pierwszym co wpada w oko po wejściu do domu, to i na blogu zaistnieć musiała :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ladies like us

Tęcza nad Nowym Jorkiem