Cztery miesiące później...
Przyznam bez bicia...Nie zauważyłam kiedy ostatnie cztery miesiące minęły. Jak się okazuje tyle czasu upłynęło od ostatniego posta. Czy zmieniło się coś w tym czasie ? Prócz tego, że młody urósł (dalej nie daje nam spać po nocy) skończyłyśmy oglądać oba sezony 'Lip service' (jak się człowiek 'wgryzie' to całkiem przyjemnie się ogląda), a Pani Kane wkroczyła w trzecią dekadę swojego ziemskiego żywota, chyba wiele się nie przytrafiło.
No dobra, kłamię. Dużo się działo. Nawet za dużo jak na nasze dwie głowy. Ta moja już niestety bardziej siwa niż być powinna. Pani Kane dostała kolejny w tym roku awans i praktycznie nie ma jej wcale w domu. Niebawem zacznie też wykładać (w przypadku angielskich studentów 'wkładać' wiedzę na siłę) więc z tego co się orientuję spotykać się będę z własną Żoną po uprzednim wpisaniu się w jej kalendarzu (oczywiście jeśli będzie miała czas, bo grafik napięty).
Moja siwa głowa natomiast stara się porzucić prywatną służbę zdrowia na rzecz państwowej. Państwo mniej dba o pacjentów ale lepiej za to 'mniej' dbanie płacą. Nie wiem czy uda mi się ruszyć zza mojego biurka przed końcem roku aczkolwiek jeśli byłaby taka szansa to z przyjemnością zapakuje swoje klamoty w kartonowe pudło i powiem im wszystkim do widzenia.
Praca w służbie zdrowia to najbardziej niewdzięczna z prac...Pacjenci nie są traktowani jako osoby żyjące. Zresztą co ja mówię. Nie ma pacjenta. Są numery, procenty, a przede wszystkim jest dochód. Liczby, statystyki, numery, wykresy, procedury. Te bardziej i te mniej dochodowe. Lepiej powiększyć biust szastającej na prawo i lewo kasą kobiecie, niż w tym samym czasie (ale za mniejsze pieniądze) usunąć kataraktę dziesięciu staruszkom. A ponieważ sylikon czekać nie może ('no bo już wymieniłam całą bieliznę pod nowy rozmiar piersi), a staruszkowie i tak gorzej już widzieć nie mogą to nie zaszkodzi im poczekać kolejne trzy miesiące.
Skończę już bo jeszcze się okaże, że posiadam serce, a przecież nie powinnam bo w końcu pracuję w szpitalu.
No dobra, kłamię. Dużo się działo. Nawet za dużo jak na nasze dwie głowy. Ta moja już niestety bardziej siwa niż być powinna. Pani Kane dostała kolejny w tym roku awans i praktycznie nie ma jej wcale w domu. Niebawem zacznie też wykładać (w przypadku angielskich studentów 'wkładać' wiedzę na siłę) więc z tego co się orientuję spotykać się będę z własną Żoną po uprzednim wpisaniu się w jej kalendarzu (oczywiście jeśli będzie miała czas, bo grafik napięty).
Moja siwa głowa natomiast stara się porzucić prywatną służbę zdrowia na rzecz państwowej. Państwo mniej dba o pacjentów ale lepiej za to 'mniej' dbanie płacą. Nie wiem czy uda mi się ruszyć zza mojego biurka przed końcem roku aczkolwiek jeśli byłaby taka szansa to z przyjemnością zapakuje swoje klamoty w kartonowe pudło i powiem im wszystkim do widzenia.
Praca w służbie zdrowia to najbardziej niewdzięczna z prac...Pacjenci nie są traktowani jako osoby żyjące. Zresztą co ja mówię. Nie ma pacjenta. Są numery, procenty, a przede wszystkim jest dochód. Liczby, statystyki, numery, wykresy, procedury. Te bardziej i te mniej dochodowe. Lepiej powiększyć biust szastającej na prawo i lewo kasą kobiecie, niż w tym samym czasie (ale za mniejsze pieniądze) usunąć kataraktę dziesięciu staruszkom. A ponieważ sylikon czekać nie może ('no bo już wymieniłam całą bieliznę pod nowy rozmiar piersi), a staruszkowie i tak gorzej już widzieć nie mogą to nie zaszkodzi im poczekać kolejne trzy miesiące.
Skończę już bo jeszcze się okaże, że posiadam serce, a przecież nie powinnam bo w końcu pracuję w szpitalu.
Komentarze
Prześlij komentarz