Woda dla...słoni...

Ostatnio znalazłszy wreszcie trochę czasu wolnego udało mi się skończyć czytanie książki Sary Gruen Water for the elephants.
Dowiedziawszy o mającym niedługo wejść do kin filmie o tym samym tytule, wyznając zasadę,iż najpierw należy zaznajomić się ze słowem pisanym dopiero później obrazem postanowiłam książkę przeczytać.
Gruen w sposób barwny i interesujący opisała życie trupy cyrkowej w której codzienność zostaje przypadkowo wrzucony prawie -absolwent szkoły weterynaryjnej,którego to rodzice giną w wypadku samochodowym nie pozostawiając mu żadnych środków życia.
Cyrk,który odtąd staje się jego domem jest miejscem pełnym intrygujących postaci,ciekawych historii ale również miejscem w którym rządzą prymitywne prawa i rozgrywa się nieustanna walka o przetrwanie.
Miłość,zazdrość,nienawiść i szaleństwo nakładają się na siebie wzajemnie i przecinają sobie drogę prowadząc do sprawnego zakończenia...
Książkę przeczytałam z nieukrywanym zainteresowaniem... Film zobaczę w tym tygodniu...
Porównam i ocenię co wyszło z duetu Pattisona i Witherspoon oby nie kolejny Twatlight jak mówi moja Najlepsza z Żon...
Pozdrawiam serdecznie...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ladies like us

Tęcza nad Nowym Jorkiem